Z "Błysków Wolnomyślicielskich": Ateistyczny pogrzeb w przedwojennej Polsce
Strona tytułowa 4. numeru Błysków Wolnomyślicielskich
Pogrzeb ateistyczny w Polsce przed wojną nie był czymś powszechnym. Nie łatwo też było go zorganizować - cmentarze obsługiwał najczęściej Kościół, który za sprawą proboszcza, mógł nie przyjąć takiego "gościa".
Nie mówiąc już o członkach rodziny, którzy ignorowali przekonania zmarłego ateusza by na przykład nie podpaść w oczach sąsiadów.
Jak widać udało się obywatelowi Mydze w małej wiosce Czerchawa na dzisiejszej Ukrainie.
Powyższy fragment pochodzi z 4 numeru "Błysków Wolnomyślicielskich" z 1935 roku.
Transkrypcja:
Z listów do Redakcji
Pogrzeb bez krzyża i księdza. We wsi Czerchawie zmarł ob. Myga, który po kilku latach pobytu w Stanach Zjednoczonych Ameryki wrócił niedawno do kraju. Do Ameryki wyjechał wierzącym, a wrócił ateuszem.
To też przed śmiercią zażądał, aby jego pogrzeb odbył się bez ceremonij kościelnych. Żona, katoliczka, chciała pochować go z księdzem, ale nasza młodzież na to nie pozwoliła i pogrzeb odbył się tak, jak tego sobie zmarły życzył. Na pogrzebie było ok. 50 osób. Trumnę przybraliśmy wieńcem z czerwonemi szarfami.
Nad grobem jeden z towarzyszy wygłosił przemówienie z wezwaniem do obecnych, aby szli śladami zmarłego i walczyli z klerem, a młodzież odśpiewała pieśń pogrzebową robotniczą “Żegnaj, towarzyszu”! Ze słowami “cześć” oddaliśmy go ziemi.
Czytelnik “Błysków Wolnomyślicielskich”
Przeczytaj też wycinek z "Błysków..." o antysemickich wybrykach w trakcie pielgrzymki na Jasną Górę...