Połączenia: od rzymskiego boga rzek do Matki Boskiej Częstochowskiej
Po lewej fontanna Di Trevi, po prawej Matka Boska Częstochowska. Zdjęcie fontanny David Iliff, CC BY-SA, Wikimedia
27 sierpnia w starożytnym Rzymie odbywały się volturnalia - czyli festiwal na cześć bóstwa rzek Volturnusa. Był on bogiem przejętym z panteonu Etrusków - tajemniczego ludu, który władał częścią Półwyspu Apenińskiego (na północ od Rzymu) przed Latynami (późniejszymi Rzymianami).
Woda była ważną częścią późniejszego cesarstwa. Myślę, że oprócz słynnych dróg, to właśnie inżynierskie możliwości kontrolowania rzek i strumieni stały za sukcesem Imperium Romanum.
Akwedukty (było ich jedenaście) takie jak Aqua Virgo (nazwa rzekomo od dziewicy, która odnalazła źródło) dostarczały czystą wodę do samego Rzymu - jego łaźni i fontann. Jedna z nich, na skraju trzech dróg ("tre vie"), pierwszy raz trysnęła wodą 19 lat przed urodzeniem Chrystusa.
Di Trevi
Ale forma w jakiej ją wszyscy znamy, a jest to pewnie najsłynniejsza fontanna na świecie, powstała dopiero w XVIII wieku. W 1730 roku papież Klemens XII zorganizował konkurs na projekt, który ostatecznie wygrał Nicola Salvi. Fontannę di Trevi ukończono już po jego śmierci w 1762 roku.
W jej centrum znajduje się jednak nie Volturnus. Ten bóg już w czasach Imperium był mniej popularny, przykryty innymi bogami, którzy jak on kiedyś zostali przywiezieni do Wiecznego Miasta. Di Trevi opiekuje się Okeanos, starożytny tytan z mitologii greckiej, bóg mórz przed Posejdonem.
Podkreślam to - katolicki papież wybrał projekt i sfinansował budowę posągu pogańskiego boga. Bo był piękny. Patrząc na to, wydaje się, że trochę cofnęliśmy się w rozwoju w tej naszej oświeconej Europie.
Może ze względu na napływ ludów z zewnątrz? Może przez syndrom oblężonej twierdzy jaki nawiedził Tron Piotrowy? Bo w XVIII wieku papież mógł sobie spokojnie budować piękne fontanny i tylko rozpościerać swoją władzę nad kolejne ościenne ludy. Na przykład na odległą Polskę.
Matka Boska Częstochowska
Poprzednik fundatora Fontanny di Trevi Klemens XI (który nota bene nałożył biret kardynalski przyszłemu Klemensowi XII) podarował koronę naszemu obrazowi Matki Boskiej Częstochowskiej. W 1717 roku dokonała się pierwsza koronacja wizerunku Matki Bożej poza Rzymem.
Korony Klemensa zostały zuchwale skradzione w 1909 roku i do dziś nie wiemy jaki był ich dalszy los. Rekoronacji dokonano rok później dzięki podarkowi Piusa X, który mówił:
"Zaledwie dowiedziałem się, że Polska płacze, postanowiłem ofiarować od siebie korony Matce Najświętszej na miejsce tych, które przesłał jeden z moich poprzedników."
Ale to nie jedyne korony Jasnogórskiej Pani, które podarowano jej z Włoch. Komplet ofiarował pod koniec swojego życia w 2005 roku Jan Paweł II. A w 2017 roku, z okazji 300. rocznicy pierwszej koronacji, włoska archidiecezja Crotone-Santa Severina ofiarowała częstochowskim paulinom poświęcone przez Franciszka kopie klemensowych koron, wykonane przez włoskiego złotnika.
Święte źródła
Historia Matki Boskiej Częstochowskiej jest też powiązana ze świętymi źródełkami. Jednym w Leśniowie, które miało wytrysnąć gdy książę Władysław Opolczyk jechał z Czarną Madonną na Jasną Górę a orszakowi doskwierała susza.
Drugie źródełko płynie dziś z kaplicy św. Barbary. Jego legenda wiąże się z napadem husytów. Mieli oni uciekać z ikoną Matki Boskiej, ale wóz zatrzymał się i nie chciał ruszyć dalej. Jeden zdenerwowany złodziej wyrzucił Madonnę na bruk, a inny pociął obraz. Gdy chciał zadać kolejny cios, padł martwy.
Reszta zbirów uciekła. Gdy paulini znaleźli obraz, chcieli go obmyć z błota. Wtedy źródełko wytrysnęło obok nich. Według innej wersji pojawiło się w miejscu wytryśniętej krwi z obrazu, albo tam gdzie on upadł.
Od tej pory chrześcijanie, niczym starożytni rzymianie w trakcie volturnaliów, czczą święte źródła. Nalewają wodę do plastikowych butelek z wizerunkiem Maryi jak rzymianie do waz z wizerunkami bogów.