Polski Richard Dawkins? Recenzja książki "Bezbożnik. Przeciwko władzy religii" Piotra Szumlewicza
Pięknie oszczędna okładka książki "Bezbożnik" Piotra Szumlewicza
To na pewno książka potrzebna na polskim rynku i książka, na którą bardzo czekałem. Czy jednak "Bezbożnik" Piotra Szumlewicza może być nazywany polskim "Bogiem urojonym"?
Polski ateizm i najczęściej słyszalna publicznie krytyka religii kręci się wokół antyklerykalizmu, który też ma często bardzo ograniczone pole dyskursu. W zasadzie tematy są dwa - finansowe rozpasanie księży oraz pedofilia wśród duchownych.
Nie mówię, że to nie są ważne tematy, ale brakuje mi głębszej refleksji nad religiami niż "patrzcie, ksiądz kupił sobie drogi samochód". Taki stan wynika z dwóch rzeczy.
Po pierwsze z historii - wyjątkowo kiedyś uprzywilejowanej pozycji kleru i konfliktów klasowych. Karykatury księży z różnych gazet związanych z Polską Partią Socjalistyczną z początku XX wieku mogłyby się i dziś znaleźć np. w "NIE" czy na fanpejdżu młodzieżówki partii Razem. Ksiądz był zawsze strażnikiem zakonserwowanego porządku - czy mówimy o władzy zaborców, czy feudalizmie (który płynnie przeszedł w kapitalizm), nie wspominając już o emancypacji kobiet, prawie do rozwodów itd. itp. Był (i jest) tym strażnikiem bo wynika to z samego źródła religii. W interesie księży jest też utrzymywać status quo, w którym są przecież uprzywilejowani.
Po drugie Polacy deklaratywnie w dużej większości są osobami wierzącymi. Może przebierają sobie w dogmatach jak łowca winyli na pchlim targu, ale jednak jak przyjdzie co do czego - chrzest, ślub i pogrzeb w kościele muszą być. Mogą więc krytykować księży, ale sama religia jest dla nich nietykalna.
Dlatego tak cieszy mnie rozpiętość tematyki "Bezbożnika" Piotra Szumlewicza. Pisze on we wstępie "moim celem nie jest analiza teologicznych dylematów największych religii, lecz przyjrzenie się praktycznym skutkom oddziaływania religii na życie społeczne". Opiera jednak dużą część swojej krytyki na zrozumieniu wewnętrznych mechanizmów religii. Przytacza Biblię, słowa papieży i księży starając się spojrzeć na to z większą empatią i zrozumieniem niż przeciętny antyklerykał, który umie tylko rzucać wytarte frazesy o "czarnej mafii".
Forma "Bezbożnika" Piotra Szumlewicza
Najpierw jednak zróbmy coś, czego podobno nie wypada - oceńmy książkę po okładce. Wydawnictwo Czarna Owca daje nam ponad 140 stron w twardej oprawie i niewielkim formacie. Idealny "do torebki". Okładka jest solidna i przyciągająca wzrok. Oszczędne liternictwo świetnie współgra z tłem. W środku mamy wygodny w czytaniu tekst utkany pomocnymi przypisami.
W książce są aż 33 rozdziały. I to zapowiada jej słabości. Każdy temat jest zaledwie liźnięty. Każda strona pozostawia spory niedosyt. A wydaje się, że niemal każdy z tych 33 rozdziałów zasługiwałby na swoje własne 140 stron (co najmniej).
Tezy są skrojone zgrabnie, ale argumenty i wnioski dopinane w pośpiechu, jakby Piotr Szumlewicz oszczędzał papier. Nie zakładam, że autorowi brakuje przykładów, wiedzy czy niuansów, które mógłby nam sprzedać - po prostu taką sobie wybrał formę.
Tematyka "Bezbożnika" Piotra Szumlewicza
Pierwszy rozdział po wstępie to "Bóg jest dogmatem", w którym Piotr Szumlewicz dowodzi, że religia opiera się wyłącznie na akcie wiary. Ostatni (przed zakończeniem) to "Bóg szkodzi gospodarce". Już samo to pokazuje rozmach tej niewielkiej książki.
Szumlewicz zręcznie odhacza najważniejsze argumenty w dyskusji z religiami. Między innymi "Bóg nie jest nieskończenie dobry", "Grzech pierworodny nas zniewala", "Religia hamuje rozwój nauki" etc. Prawie wszystkie te minirozprawki są na prawdę wartościowe, świetnie skrojone i celne. Na pewno dla poszukującego ateisty będą bardzo dobrym wstępem do dalszych rozważań. Dla takiej osoby jak ja, nie było tu wielu zaskoczeń. Pewnie jako osoba prowadząca bloga o religiach i codziennie o nich czytająca, nie jestem standardowym odbiorcą, więc patrzcie na tę krytykę przez palce.
Widać wyraźnie, że Piotr Szumlewicz jest w swoim żywiole przede wszystkim, gdy skupia się na sprawach społecznych, politycznych i gospodarczych. Co zupełnie nie dziwi, bo jest obecnie przewodniczącym Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa a wcześniej wiele lat działał w Ogólnopolskim Porozumieniu Związków Zawodowych.
Rozdział "Polityka społeczna nie potrzebuje boga" jest naprawdę wyjątkowo interesujący. Autor "Bezbożnika" opisuje w nim jak model państwa inspirowany chrześcijaństwem, a dokładnie myślą chadecką, wpływa na całą naszą politykę i wybory rządzących. Jak uprzywilejowanie związków sformalizowanych, utrzymywanie patriarchatu i roli Kościoła, czy zasada subsydiarności wywodzące się z chrześcijańskiego konserwatyzmu kształtują naszą rzeczywistość.
Przeczytałbym z wielką chęcią całą książkę Piotra Szumlewicza poświęconą tej tematyce, z mocniejszą podbudową historyczną i filozoficzną. W jaki sposób chrześcijaństwo przeszło od "Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim" do bycia strażnikiem krwiożerczego kapitalizmu? Jak i dlaczego myśl socjalistyczna kształtowała się w opozycji do religii? Dlaczego w Polsce wszyscy politycy mówią o wadze rodziny, a nie mamy wystarczającej liczby żłobków i przedszkoli?
Może wydawać się, że sobie zaprzeczam: z jednej strony żalę się, że brakuje w przestrzeni publicznej głębszej refleksji nad samą esencją religii, z drugiej chwalę Szumlewicza najmocniej za rozdziały o styku religii z polityką i ekonomią. Ale to dlatego, że w tym jest najlepszy! Wydaje mi się, że może nam dostarczyć naprawdę coś wartościowego i wyjątkowego, co pogłębi antyklerykalny dyskurs.
"Bezbożnik" Piotra Szumlewicza pozostawia niedosyt, ale to świetna książka
Konkludując - choć sam po lekturze pozostałem z mocnym niedosytem, to "Bezbożnik" jest bardzo wartościowy i potrzebny. Poleciłbym go przede wszystkim wątpiącemu chrześcijaninowi, czy "świeżemu" ateiście jako paliwo do dyskusji i dalszych poszukiwań. To taki podręcznik do pierwszej klasy szkoły podstawowej ateizmu.
Czekam na kolejne książki!
PS Książkę do recenzji otrzymałem od Wydawnictwa Czarna Owca.
PS 2 Jeśli zainteresowały cię wątki religoekonomiczne na pewno chętnie przeczytasz też o religijnych fundusza inwestycyjnych.