Rollercoaster przez mity i dzieje. „Krótka historia religii” Richarda Hollowaya
„Krótką historię religii” Richarda Hollowaya czyta się jednym tchem, szczególnie w takich okolicznościach przyrody
Lekcjarelgii.pl jest patronem medialnym książki
Mając w ręku „Krótką historię religii” czujemy się jak w kolejce górskiej pędzącej przez wyżyny i doliny mitów rodzących się w różnych cywilizacjach. To 278 stron czystej przyjemności czytania. Jeśli interesują was religie, ta książka to must-read.
„Krótką historię religii” napisał Richard Holloway - ksiądz, emerytowany biskup Edynburga z ramienia Szkockiego Kościoła Episkopalnego. Kościół ten jest wspólnotą anglikańską, w pełni autonomiczną, choć symboliczne podlega arcybiskupowi Canterbury (to zwierzchnik Kościoła Anglii). Więc choć zarówno w formie jak i dogmatyce jest to Kościół podobny do rzymskatolickiego, w samym jego sercu jest stuprocentowo protestancki, co widać w książce Hollowaya.
Autor nie boi się podać dwóch wersji historii - z wyjaśnieniem metafizycznym jak i naturalistycznym. Jak to jest przyjemnie odświeżające, gdy czytając książkę księdza, nie czuje się, że religia jest nam wbijana na siłę do głowy.
Książka pędząca z prędkością światła
Jak można napisać historię religii na mniej niż 300 stronach, gdy np. tylko „Encyklopedia katolicka” TN KUL to dwadzieścia grubych tomiszczy? Oczywiście to wymaga skrótów.
Wydawałoby się, że taki koncentrat będzie mdły i nijaki, jak przeczytanie pierwszych paru zdań z definicji na Wikipedii, na temat każdej z opisywanych religii. Nic bardziej mylnego. Richard Holloway opowiada o wszystkich religiach z entuzjazmem i sympatią (a wręcz fascynacją), oraz doprawia opowieść ciekawymi dygresjami, pokazuje nie zawsze oczywiste połączenia między religiami i tym samym daje dużo do myślenia.
Na przykład pisząc o hinduizmie i jego pochodzeniu opisuje Ariów, którzy napadli - wraz ze swoją religią - na ludy mieszkające na Półwyspie Indyjskim. Ariowie mieli jaśniejszy kolor skóry i uważali się za lepszych. W ten sposób reinkarnacja stała się ich narzędziem walki polityczno-społecznej sankcjonującej kasty. Dzięki tym wierzeniom każdy człowiek potulnie siedział na swoim miejscu, bo pocieszała go myśl, że może zostać wynagrodzony w kolejnym życiu…
Ekumenizm przez tysiąclecia
Ważne przesłanie księdza Richarda Hollowaya to to, że wszystkie religie na ziemi - oraz ludzie niereligijni - zadają sobie te same pytania. Religie dają na nie różne odpowiedzi, które czasem są sprzeczne, ale bardzo często mają wspólne korzenie i da się je pogodzić.
Religie przede wszystkim zapełniały dziury w wiedzy ludzkiej i goniły za absolutem. Holloway uczciwie przyznaje, że zrobiły po drodze wiele złego głównie dlatego, że uważały się za lepsze od innych.
W rozdziale o dziesięciorgu przykazań autor interpretuje drugie przykazanie, czyli “Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał ani służył.”.
Mówi, że wcale nie chodziło tu o żadne złote cielce. A o co? “Żaden system religijny nie obejmuje tajemnicy Boga ani jej w sobie nie zawiera. (...) Organizacje twierdzące, iż przemawiają w imieniu Boga, stawały się jego największymi rywalami, najbardziej niebezpiecznymi bożkami ze wszystkich możliwych.”
PS Jeśli spodobał ci się ten tekst, przeczytaj też o tym, jak Budda został chrześcijańskim świętym.